Przyszłaś na ten świat jako doskonała istota, nie mająca żadnych przekonań, racji, poglądów, programów ani wrogów. Jako czysta istota, która od momentu swojego pierwszego oddechu, zasługuje na wszystko co najlepsze i najpiękniejsze, w świecie, który miłość do siebie i poczucie własnej wartości, traktuje jak egoizm. Jak to możliwe? Zacznijmy od pojęcia egoizmu, które opisuje człowieka, przedkładającego własny interes nad dobro innych. Czy własny interes to kochanie siebie? A może dobro innych to również dobro nas samych? Czy żeby nie być egoistą mam przedkładać czyjeś dobro nad moje? Kim wtedy jestem?
Czym jest zatem poczucie własnej wartości i miłość do siebie, która nie może być nazwana egoizmem? O miłości do siebie w swoim środowisku słyszałam niewiele, możliwe, że wcale. Wezmę na tapet choćby moje decyzje. Nie rozprawiało się na temat tego co JA poczuje w związku z pewnymi postanowieniami tylko brano pod uwagę , to jak ktoś się poczuje w momencie kiedy zdecyduje się wybrać. Kiedy wybierasz szkołę, zastanawiasz się co powiedzą rodzice, kiedy wybierasz w co się ubierzesz, myślisz co powiedzą Twoi znajomi, kiedy zaczynasz spotykać się z kimś dla Ciebie ważnym, mniejsze znaczenie ma jaki jest ten człowiek dla Ciebie, a większe co powiedzą na niego wszyscy, czy go polubią? Od najmłodszych lat więc, ignorujesz swoje zdanie i uczucia, na rzecz aprobaty innych, uznania wśród towarzystwa i wpisania się w „standardy społeczeństwa”. Czym to w ogóle jest? Czym jest norma i standard? Kto to ustala i kto ma prawo na tej podstawie ocenić moją wartość ? Jak to się dzieje, że ja pozwalam by to miało nade mną jakąkolwiek władzę?
Dzieje się tak-bo nie mam w sobie samym żadnego uznania DO SIEBIE. Jeśli nie uznaje siebie, nie szanuje siebie, jeśli się nie kocham, nie stawiam się na piedestale, jeśli nie stawiam się na piedestale, nie mam dla siebie samej żadnego znaczenia, jeśli nie mam dla siebie żadnego znaczenia-nie ma szans bym robiła cokolwiek dla siebie-bym się rozwijała i była szczęśliwa. Każdy dla kogo nie masz znaczenia, nie da Ci żadnej miłości, uwagi ani wsparcia. Kiedy nie jesteś ważna dla siebie-robisz sobie samej ogromną krzywdę.
Skąd to się wszystko wzięło? Urodziłaś się, kochano Cię, przebierano, kąpano, troszczono się o Ciebie-nic w zamian nie oczekując. Przyszedł więc dzień, kiedy na Twoją prośbę do rodziców usłyszałaś, że dadzą Ci to, lecz tylko wtedy, kiedy ze znienawidzonej przeze Ciebie matmy przyniesiesz piątkę, czyli wtedy, kiedy zasłużysz. Nagle na ich uznanie, okazuje się, że należy zarobić. Dobrym zachowaniem w domu, nieskazitelnym porządkiem, ogromem pochwał od sąsiadów i nauczycieli, dobrym wyglądem, zachowaniem takim-jakiego oni oczekują i jaki wpisuje się w normy, dla Twojego wieku. Dom, w którym rodzice mają władzę i więcej do gadania, to zabójca poczucia własnej wartości. Tylko dlatego, że jesteś młodsza-masz gówno do gadania, a w najgorszym przypadku jesteś żołnierzem, który nie wykonując swoich poleceń, dostaje mniej miłości niż w dni posłuszeństwa. Rodziców tez tak wychowano i nie ma tu miejsca na wrogość, zrobili co mogli. Wzięli to od własnych rodziców, którzy również kontynuowali paradygmat rodzenia dzieci, by kiedyś stali się pomocnikami na polu, albo na starość podali szklankę wody.
Następnym etapem rujnowania Twojej wartości była szkoła, gdzie ten sam klucz oceny, obejmował uczniów, którzy dramatycznie różnili się od siebie choćby zamiłowaniem do przedmiotów.
U Matematyczki, polonista był debilem, nie kimś, kto po prostu nie jest zainteresowany matematyką. Jemu nie poświęcano więcej czasu, tylko krytykowano, tak by (o losie!) zmotywować go do pracy. Dom był miejscem, w którym umacniano jedynie działania nauczycieli. „Co dostali inni?”, „Co jest z Tobą nie tak skoro inne dzieci jakoś sobie poradziły?” Twoja szala nie miała innego wyjścia niż przechylić się na pole: „Jestem zerem, do niczego się nie nadaje”.
Dorastasz, a wszystkie te przekonania, które zbierałaś latami o swojej wartości, warunkują każdą Twoją decyzje, chronią Cię przed spełnianiem Twoich marzeń i powstrzymują od bycia tym kim chcesz być. Jeden po drugim program, który zainstalowano w Twojej głowie powoduje, że nie dostrzegasz choćby grama swojej wartości. Tym sposobem całe Twoje otoczenie, praca, relacje, związki, sytuacje, które Ci się przydarzają to dosłownie manifestacja 3d tego co TY do siebie czujesz. Partner, który Cię krzywdzi, ale tylko tak raz na jakiś czas bo ogólnie to pewnie Cię kocha, tylko jest pogubiony. Praca, która odbiera Ci energię, nie oddając Ci tego w choćby większej pensji w ramach rekompensaty. Znajomi, którzy Cię oszukują, albo zapomną czasem spytać czy do nich dołączysz podczas kolacji. Szef, który na Ciebie krzyczy, ale przecież nie możesz się odezwać bo stracisz pracę. Wszystko to, to analogia Twoich uczuć do siebie. Krzywdzisz siebie, zdradzasz swoje zdanie na rzecz tego by ktoś nie poczuł się źle, wyzywasz się pod nosem kiedy popełnisz błąd, okłamujesz kiedy obiecujesz sobie więcej nie dać szansy temu, kto sprawia Ci ból. Założę się, że zapominasz o sobie, kiedy wymieniasz ludzi, których kochasz w swoim życiu.
IG: @poczujmilosc Laura Górka
Dlaczego więc powszechnie nie robi się kompletnie nic z tym, że ludzie nie czują do siebie nawet szacunku? Bo tak właśnie ma być. Normy, standardy i wszystko co trzyma dzisiejszy świat „w ryzach” stwarzane są przez rządzących. Ich największym celem to możliwość manipulacji jak największą ilością ludzi. Wmawiając Ci, że jesteś do niczego i że jak się nie podporządkujesz to jesteś „czarną owcą” - mają nad Tobą władzę. Nikt, kto kocha siebie, nie pozwoli sobą sterować i manipulować. Ma siebie-nic do stracenia.
Więc jak zacząć dbać o siebie, o istotę duchową w ciele człowieka, o bezkresną miłość i piękno-jakim jesteś, tylko przez to, że urodziłeś się na tym świecie? Świadomością. Powrotem do czasu zero, do momentu, w którym przyszedłeś na tę ziemie. Troska i miłość - bez tych uczuć, nie ma mowy o prawidłowym rozwoju, a niekiedy tez o przeżyciu niemowlęcia. To dzięki trosce i miłości naszych rodziców dorastamy w zdrowiu i pełnym spokoju. Pragniemy jej całe życie i szukamy w każdym wokół-tylko nie w sobie. By Twoje życie było dokładnie takim, jakie chcesz mieć, musisz tę troskę i miłość dać sam sobie. Musisz być swoim największym przyjacielem, swoim największym wsparciem, swoim powiernikiem, swoim kompanem. Tylko Ty spędzasz ze sobą tyle czasu. Tylko Ty jesteś w momencie każdej Twojej decyzji, tylko Ty jesteś ze sobą, w swój najczarniejszy dzień, tylko Ty jesteś w stanie poczuć swoje uczucia, każdą z emocji. Tylko TY.
Wyobraź sobie, że przychodzi do Ciebie Twój najlepszy przyjaciel i mówi :”ale się beznadziejnie zachowałam, nie wiem jak mogłam tak postąpić, jestem nikim”, a Ty na to: „ zgadzam się z Tobą, jesteś do niczego” - zakończenie jest w stanie przewidzieć absolutnie każdy. Twój przyjaciel nie zdołałby unieść najpewniej tego bólu. Przez bardzo długi czas nie byłby w stanie podnieść się po tej sytuacji, nie miałyby najdrobniejszej motywacji by iść do przodu. A teraz przypomnij sobie przynajmniej jedną sytuację, w której nawaliłeś - i słowa, które do siebie powiedziałeś. Jestem przekonana, że nie mówisz do siebie jak do przyjaciela. Jak więc masz iść do przodu? Jak masz osiągać wszystko czego pragniesz skoro najważniejsza osoba całego Twojego życia Cię obraża?
Czas nie istnieje, a więc każda część Ciebie, ta mająca 2 miesiące, ta mająca 3 latka, czy piętnaście-to ta sama osoba teraz. Żadna z nich nie spakowała walizek i nie wyjechała do innego kraju, tylko to nadal TY, lecz w rosnącym i starzejącym się ciele. Wyobraź sobie, do siebie mającego 2 latka, powiedzieć to co mówisz teraz do siebie, po tym, jak coś Ci nie wyjdzie. Jeśli czas nie istnieje, oznacza to, że wszystko dzieje się na raz-w tym samym momencie. Ta „wersja” Ciebie, która ma swój wymarzony dom, wspaniałego partnera, cudowną pracę i tyle wartości na swoim koncie, za jaką wartość uznaje siebie-JUŻ istnieje! Na nic nie musisz zasłużyć. Twoim zadaniem jest dopasować się do częstotliwości, na której ta część się znajduje. Jedynym sposobem by tego dokonać, jest pokochanie siebie, uznanie siebie wartym tej osoby, którą chcesz się stać. Bycie dla siebie swoim najlepszym przyjacielem, będzie niezwykle wspierające. Drugim krokiem jest uznać, że wszystko co robisz-robisz dobrze!
„Gdybym tylko miał tę mądrość co teraz, podejmując decyzje kilka lat temu” - nie miałbyś i nie miałeś, nie bez powodu.Wszystko co robisz, wszystko co zrobiłeś, wszystko co zrobisz-zrobisz dobrze. Potrzeba racjonalizacji sytuacji i obwinianie siebie samego za ich konsekwencje, powodują, że zamiast pogodzić się z każdym rezultatem i wyciągnąć z nich lekcje, grzebiesz w przeszłości myśląc, ze cokolwiek to zmieni. Lekcje powtarzają się bo z poprzednich nie wyciągnięto nauki, która była niezbędna do tego by pójść dalej.To co robisz, każdy Twój czyn, każdy ruch - czegoś Cię uczą. Nie zrobiłbyś inaczej bo dokładnie takie doświadczenie miałeś osiągnąć właśnie tym razem. Niekiedy ta lekcja ma bezpośredni związek z wiarą w swoją intuicję. Weźmy na przykład te sytuacje, w których chciałeś podjąć decyzję po swojemu, lecz skorzystałeś z czyjejś rady i okazało się, że rezultaty byłyby lepsze, gdybyś posłuchał siebie. Kiedy zrozumiesz, że wszystko co robisz-robisz dobrze, pozbędziesz się strachu, który DECYDUJE za Ciebie w każdej chwili Twojego życia. Lekcje, które wciąż się powtarzają, wynikają również z tego, że boisz się coś zmienić z obawy, że będzie jeszcze gorzej-nie będzie, zawsze jest tak, jak Tobie to potrzebne. Niech Twoim życiem kieruje miłość i zaufanie. Ta mądrość, którą masz, jest dzięki każdej decyzji, którą podjąłeś. Kiedy nieustannie będziesz sobie przypominać, że wszystko co wydarzyło się w Twoim życiu, było Ci potrzebne by być tu gdzie jesteś teraz, zaczniesz podejmować decyzje z odwagą i wiarą, że cokolwiek się wydarzy, będzie na Twoją korzyść.
Czy kochać siebie to być egoistą? Miłość do siebie to największy akt miłosierdzia.
Kochać siebie, to znać miłość. Nikt nie zna Cię tak jak Ty, więc kochać siebie to kochać wady, to kochać niedoskonałości, kochać swoje cienie, dostrzegać to co nie uzdrowione i akceptować to w pełni. Wiesz kiedy naprawdę pokochałam drugiego człowieka? Jak pokochałam to, że nie jestem doskonała, zrozumiałam, że tak jak kocham siebie z potknięciami, tak kocham innych niezależnie jakimi są-bo ich rozumiem. Kochać siebie, to kochać bezwarunkowo, to kochać za nic i mimo wszystko. Kochać to też stawiać granice temu co mi nie służy. Pokochać siebie to największa wartość jaką możesz dać sobie i innym. Tylko kochając siebie jesteś w stanie zmienić swoje życie, tylko kochając siebie jesteś w stanie iść przez piekło swoich doświadczeń nie poddając się. Tylko kochając siebie jesteś w stanie osiągnąć wszystko czego pragniesz. Nigdy nie dowiesz się czym jest bezwarunkowa miłość, jeśli pokochanie siebie, zostawiłeś na moment, w którym będziesz dla siebie idealny.
Laura Górka