Zapraszamy do przeczytania pełnej emocji rozmowy z Małgorzatą Świderską, projektantką wnętrz, jak również założycielką Centrum Rozwoju osobistego i szkoły jogi GOYA LIFE – przestrzeń życia oraz Terapeutką i Certyfikowaną nauczycielką Yogi Kundalini.
Jak łączy aranżowanie wnętrz z rozwojem duchowym? Czym jest dla niej Energia Życia? Jak odnajduje życiowy balans?
O tym i nie tylko, opowiada w rozmowie.
Energia Życia: Małgosiu, na co dzień zajmujesz się projektowaniem wnętrz. Czy podchodzisz do tego klasycznie? Jak dzisiaj można projektować i co ma do tego rozwój duchowy?
Małgorzata Świderska: Tak, projektuję wnętrza od ponad siedemnastu lat. Projektuję dla konkretnego człowieka i dla rodziny. Poznaję ich osobowość, sposób życia i sposób spędzania wolnego czasu. Dzięki temu wnętrze, które powstaje jest indywidualne. Takie, które wspiera potencjały danego człowieka, wydobywa z niego, co najlepsze i jest harmonijne z nim. Stosuję psychologię designu, feng shui, numerologię. Te metody wzmacniają przestrzeń i osobowość. Moje zainteresowanie psychologią i rozwojem duchowym sprawia, że projekt jest nie tylko wyjątkowy, ale też dopasowany do osób i miejsca, które traktuję jako całość. Wówczas powstaje niepowtarzalna przestrzeń, w której człowiek odpoczywa, wyraża siebie, a przez to staje się w pełni mocy i cieszy się życiem. Dokładne zrozumienie Klienta to poznanie jego marzeń. To dodawanie odwagi do wyrażania siebie, to wzmacnianie jego jakości, które często są pomijane, a nawet nieuświadomione. Dlatego rozwój duchowy, który jest moim codziennym rytmem, pozwala mi na przeprowadzenie moich Klientów, przez często stresujący dla nich proces budowy domu czy remontu mieszkania w sposób łagodny i wypełniony twórczą radością z narodzin nowego świata, w którym będą żyć. To proces czystki, zostawiania tego, co nie jest potrzebne. Stosuję wspierające elementy na rzecz harmonii i piękna w domu – miejscu, w którym się żyje, tworzy i nabiera sił. Projektuję marzenia – a to jest wielkie wyzwanie i zaszczyt zarazem. Jestem wdzięczna, za to, że Klienci wpuszczają mnie do swojego świata, dzielą się intymnościami, co powoduje, że w odpowiedzi otrzymuję piękne wnętrza, dopasowane do ich osobowości. Tak samo dzieje się też z wnętrzami komercyjnymi czy publicznymi, tylko stosuję te metody do szerszej grupy osób.
EŻ: Miejsce, które stworzyłaś łączy dwa światy – biznesowy i duchowy. Skąd ten pomysł?
MŚ: Przez lata myślałam, że należy rozdzielać pracę i biznes od sfery duchowej. Bo przecież biznes jest czymś twardym, a rozwój pełen emocji, czymś miękkim. Jednak teraz już wiem, że tak nie jest. Duchowość to życie w harmonii, wewnątrz siebie i na zewnątrz. To bycie czułym i dobrym dla siebie w każdym momencie życia. Nie można podzielić tego, że do godziny 16.00 jestem kimś innym, a po 16.00 kimś innym. To absurd. Ale ludzie często z tym się mierzą. Duchowość to świadomość. To życie w akceptacji siebie i wszystkiego wokół. To radość z drobnych zdarzeń, chwil. To zrozumienie, że niezależnie od tego, co nam się przytrafia, należy to przyjąć bez oporu, który zawsze wywołuje ból. Dlatego połączenie mojej pracy zawodowej jako projektanta wnętrz i nauczyciela Jogi Kundalini, terapeuty i coacha przynosi mi równowagę. Bo i jedna i druga sfera jest twórcza. Jest służbą drugiemu człowiekowi. Służy wspieraniu i podnoszeniu komfortu jego życia. Zrozumieniu, że jest ważny i zasługuje na to, co najlepsze. A co najciekawsze, jest jedyną osobą, która może po to sięgnąć. Ja tylko mu w tym pomagam. Obecnie prowadzę Centrum Rozwoju Osobistego Goya -Life Przestrzeń Życia w Lublinie i pracownię projektową Goya Art „ Wnętrza, które inspirują” pod jednym adresem. Wszystko się w życiu łączy. A przestrzeń, którą stworzyłam, otula pięknem i spokojem każdego gościa. W tym miejscu każdy może odbyć najważniejsze spotkanie z samym sobą. Określić swoje pragnienia i odnaleźć nową przestrzeń lub drogę, która jest początkiem jego podróży.
EŻ: Skąd czerpiesz inspirację do aranżowania wnętrz? Czy czujesz energię w pomieszczeniach? Jak to jest?
MŚ: Moją inspiracją jest codzienna obserwacja natury, naturalnego światła czy emocji, których doświadczam. Często podróżuję po świecie i obserwuję życie ludzi, regionalne produkty, architekturę. Kolory, które są odmienne od tych, którymi my otaczamy się w Polsce. Etniczne klimaty są bardzo pociągające, lecz nie przenoszę ich w skali jeden do jednego. Przenoszę tylko akcenty, jeśli są wspólne z charakterem Klienta. Projektując dla Klientów zagranicznych, wykorzystuję znajomość kultur. Zrozumienie ich ideologii, zwyczajów jest podstawą do udzielenia najlepszej odpowiedzi w postaci wymarzonego projektu domu czy mieszkania. Jednak dla ludzi w Polsce ze względu na szerokość geograficzną i kulturę, w jakiej żyjemy, są inne przesłanki niż dla cudzoziemców. Zwłaszcza z odległych miejsc. Dlaczego? Ponieważ my mamy różne pory roku, przyroda objawia nam swoje uroki w określonych kolorach, świetle. I w nich najlepiej się czujemy. Jest to baza, którą możemy udekorować plamami kolorystycznymi właściwymi dla danego miejsca lub osób. Możemy wzmacniać, zasilać lub łagodzić ich charakter. Wszystko zależy od tego, czego potrzebuje osoba, która będzie w tej przestrzeni żyć. Energia? Tak, to jest dobre pytanie. Czuję energię ludzi i energię miejsc. Już na pierwszym spotkaniu czuję, czy jest przepływ z daną osobą, czy jest wielki opór, który odczuwam nawet fizycznie w ciele. Jestem wtedy bardzo uważna, a czasami nie podejmuję współpracy. Jeśli to zrobię wbrew temu co czuję, to cóż... potem zbieram słone plony. Zdarzyło się tak, że zrobiłam coś wbrew temu, co czułam. Ale to nazywa się doświadczeniem, które jest niezbędne, aby wzrastać. Być bardziej świadomym tego, co się dzieje. To samo tyczy się miejsc. Są takie, które zapraszają, odsłaniając swoje walory, czuć w nich życie, albo zdarzają się takie, które wołają o pomoc. Opuszczone, zaniedbane, ze wspomnieniami ukrytymi głęboko w ich murach. Czuję i wierzę, że świat niewidzialny rządzi światem widzialnym. Dlatego tak wielką mam pokorę do tego, co czuję, a nie tego, co widzę. Życie jest jak teatr, a my ludzie jesteśmy aktorami. Dlatego tak trudno jest poczuć prawdę.
EŻ: Zajmujesz się zarówno rozwojem osobistym, jak i duchowym. Czyli można powiedzieć, że masz dwojaką naturę :) W jaki sposób przekazujesz swoją wiedzę?
MŚ: To nie dwojakość, tylko naturalna harmonia. Jeśli projektuję, to tak samo kieruję się jakościami przenikającymi z mojej natury. Wzmacniam Klientów i uspokajam ich. Łagodnie przeprowadzam ich przez wybujałą drogę, jaką jest budowa domu czy remont. Daję im bardzo dużo wskazówek, aby uniknęli stresu. Opiekuję się ich emocjami, bo praca z Klientem, to praca z jego emocjami. Często po zakończeniu projektu Klienci przychodzą na jogę lub wyjeżdżają na warsztaty ze mną, które organizuję w całej Polsce. Trwają one weekend lub dłużej. To bardzo miłe i cieszy mnie, kiedy zarażam innych swoją pasją rozwoju. W Goya Life prowadzę zajęcia z Jogi Kundalini, która uczy, jak zarządzać własną energią. Medytacje wspierają układ nerwowy i czynią wiele dobrego dla nas, ale nie wszystko można opowiedzieć. Wszystkiego można doświadczyć.
Jako coach oddechu wspieram ludzi w procesie odpuszczania tego, co nie służy uwalnianiu blokad, a przede wszystkim korzystania z najlepszego narzędzia antystresowego, które każdy ma zawsze przy sobie – czyli oddechu. To klucz do największej apteki świata, jaką jest Twoje ciało. Sesje terapeutyczne metodami takimi jak theta healing, meditating healing, czytanie kroniki Akashy, masaż misami tybetańskimi czy kąpiele w dźwiękach gongów i mis, to tylko niektóre z narzędzi, jakich używam w pracy z drugim człowiekiem. Natomiast ciało wspieram masażami ajurwedyjskimi, aromaterapeutycznymi i pracą poprzez ruch, taniec intuicyjny. Wszystko zależy od tego, jakie potrzeby ma dany człowiek, na jakim jest etapie i czego potrzebuje, aby wrócić do swojego naturalnego stanu czy pełni zdrowia psychofizycznego.
EŻ: Jak odnaleźć drogę do samorealizacji?
MŚ: Samorealizacja to poznanie siebie i swoich potencjałów, które każdy ma. To odnalezienie drogi do prawdy o sobie i ukochania siebie takim, jakim się jest. To punkt wyjścia. Dla niektórych jest to trudne, dlatego jest potrzebny duchowy nauczyciel, który otworzy drzwi. Ale przejść przez nie można tylko samemu. Jestem po to, by wspierać, przeprowadzać ludzi przez ten proces. Jeśli ktoś podejmie decyzję i wyjdzie poza strefę swojego komfortu, zaczynają dziać się cuda.
EŻ: Opowiedz o kursach jogi. Dla kogo są? Komu mogą pomóc?
MŚ: Zajęcia, warsztaty, kursy czy wyjazdy są dla tych, którzy chcą zmienić coś w swoim życiu. Dla tych, którzy są jakby uwięzieni w jednym miejscu. Dla tych, którzy czują, że życie to coś więcej niż codzienne mechaniczne wykonywanie tych samych czynności. Dla tych, którzy nie znają celu swojego życia. I dla tych, którzy chcą żyć w pełni i świadomie, doświadczać siebie. Czy zadajemy sobie pytanie: Kim jestem? Po co tu jestem? Jaki jest mój cel w życiu?
Jeśli nie, to może warto je zadać. I co wtedy usłyszymy? To jest ta esencja naszej duchowej egzystencji. Człowiek składa się z ciała, umysłu i duszy i te wszystkie przestrzenie powinny być uszanowane, skomunikowane i powinny funkcjonować w harmonii. Wtedy nie ma choroby, która jest informacją dla nas, że coś nie działa dobrze. Jeśli jest równowaga w tych sferach, to jest radość z życia i są sukcesy. Tym promieniujemy na innych. Bo zmieniając siebie, zmieniamy świat. A nie odwrotnie. Jeśli jakiś aspekt Twojego życia nie zadowala Cię, jeśli masz ciągłe problemy w związku, w pracy, to znak, że jakaś część Ciebie czeka na uzdrowienie, zaopiekowanie. To sygnał, aby sięgnąć po swoją moc. Aby uwolnić swój potencjał, zmienić przekonania, nawyki. To czas dla Ciebie i tylko Ty możesz go sobie dać. Moje warsztaty są również dla osób, które są już na ścieżce samorozwoju, ale potrzebują przewodnika, aby pójść dalej. Aby doświadczyć głębszej transformacji. Bo samorozwój trwa całe życie. Na tej ścieżce możesz mieć wielu nauczycieli, przewodników. Zazwyczaj stają na Twojej drodze, gdy jesteś na to gotowy.
EŻ: Na jakie warsztaty jesteś nas w stanie zaprosić w najbliższym czasie?
MŚ: Jesienią i w zimie często organizuję weekendowe krótkie warsztaty do miejsc, w których można zregenerować ciało, zrelaksować się, a jednocześnie zasilić, poprzez ćwiczenia czy medytacje albo warsztaty ruchowe. To krótkie warsztaty w pięknych siedliskach, ośrodkach Spa&Wellness. Ośrodki przeważnie z bardzo ciekawą infrastrukturą. Natomiast najbliższe warsztaty, odbędą się od 23 do 29 maja na Mazurach, będą bardzo transformujące niezależnie od etapu na którym jesteś – już dzisiaj serdecznie zapraszam. Nie zapominam jednak o zabawie, bo radość życia to jest to, do czego dążymy. Będziemy przebywać na granicy Biebrzańskiego Parku Narodowego, w pięknej scenerii przyrody. Spożywając wegetariańskie jedzenie przygotowywane z miłością. Oprócz jogi i medytacji, warsztatów, obcowania z naturą, będzie też dużo sportowych wydarzeń, które urozmaicą program. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z nim na Instagramie i Facebooku Goya LIFE oraz na stronie internetowej goyalife.pl.
EŻ: Ukończyłaś wiele szkoleń i dalej się rozwijasz. Czy masz jakiś punkt, do którego chcesz dojść? Myślisz, że nadejdzie taki moment, w którym ukończysz jakieś szkolenie i powiesz: „wystarczy”?
MŚ: Dla mnie nie ma początku ani końca. Mam wrażenie, że jestem w ciągłym ruchu, ciągłym przepływie. Przydarzają mi się spotkania z różnymi ludźmi. Uczęszczam na różnego rodzaju warsztaty. Natomiast nie mam absolutnie takiego poczucia, że mam do zrobienia X wyjazdów. Oczywiście okres największej takiej mojej aktywności już minął, bo teraz bardziej staram się już przetransformować to, czego się nauczyłam, doświadczyłam i przekazać to innym.
Całe nasze życie to nauka. Nigdy nie wiadomo, jaki nauczyciel stanie przed Tobą.
EŻ: Dbasz o wygląd zewnętrzny, ale też wewnętrzny. O rozwój duchowy człowieka. Czy te dwie dziedziny jakoś się łączą ze sobą, przenikają?
MŚ: Tak, one wbrew pozorom bardzo się łączą. Jestem daleka od tego, że ludzie uduchowieni mają być bardzo ascetyczni i w jakiś sposób pozbawieni wyrazu, charakteru. A ludzie biznesu dynamiczni, dookreśleni itd. Jestem za tym, żeby poczuć harmonię w tym wszystkim. Nasze ciało potrzebuje dbałości, oczyszczania, odpowiednich okryć. I przez nie lub przez dodatki możemy wyrażać bardziej swój charakter, to co w nas drzemie. Niemniej jednak nasz umysł i dusza również potrzebują oczyszczenia. Też potrzebują tego „prysznica”. Od tego są medytacje, sesje oddechowe, kontakt z naturą. To jest oczyszczanie naszego wnętrza. Dlatego nie wyobrażam sobie bycia krystalicznym w jednym aspekcie, a w drugim nie. Dlatego ja bawię się artyzmem, sztuką, modą. To wszystko zależy od mojego nastroju i od tego, w czym jestem i co chcę sobą wyrażać. Jednak ani sposób, w jaki się ubieram, ani sposób, w jaki medytuję, nie jest nadrzędny. To wszystko się zmienia i wszystko jest dla mnie bardzo ważne. Nie ukrywam, że robię to dla siebie. Bo przestałam robić to dla innych.
EŻ: Jak myślisz, czego dzisiaj potrzeba ludziom, aby żyło się im lepiej?
MŚ: Myślę, że kontaktu z naturą. Ludziom najbardziej brakuje kontaktu ze swoim wewnętrznym dzieckiem, z powołaniem, z celem. Ludzie się śpieszą, są zabiegani. Wykonują milion rzeczy i brakuje czasu na refleksje. A to połączenie i zatrzymanie się w tym chaosie jest bardzo ważne. Bo dzięki temu możesz usłyszeć prawdę o sobie i swoim życiu. Dzięki zatrzymaniu i celebracji siebie możesz zaakceptować wszystko, co się dzieje. Zaakceptować siebie, drugiego człowieka. Ale do tego trzeba mieć odwagę i zaufanie, że się zatrzymam. Jeśli coś odpuszczę, to nie stracę, bo zyskam wielokrotnie. Dowiadujemy się o tym trochę później. Więc ta pokora i cierpliwość są bardzo ważne, bo my widzimy fragment układanki. A Wszechświat widzi ją w całości. Dlatego z pokorą przyjmujmy to, co przychodzi, bo nawet niepowodzenie może być wielką trampoliną do wielkiego sukcesu i wielkiej radości i do odkrycia samego siebie.
EŻ: Praca nas napędza, ale czy praca jest dla Ciebie czymś więcej? Czy czujesz się spełniona życiowo i zawodowo?
MŚ: Mam wrażenie, że moja praca to odkrywanie, doświadczanie. Kilka razy dokonywałam już takich zwrotów w swoim życiu. Przez lata zajmowałam się różnymi rzeczami. Prowadziłam dużą agencję reklamową, funkcjonującą na rynku polskim i zagranicznym. Ale w momencie, kiedy przestała mnie rozwijać, kiedy poczułam, że nie mogę nic więcej w niej zrobić, że ja się już nie rozwijam poprzez te działania, zaczęłam kształcić się i iść w zupełnie innym kierunku. Dla mnie takie zwroty są bardzo ważne i potrzebne. To jest jak lifting. Po prostu, w którymś momencie potrzebuję doświadczyć czegoś innego. Życie jest za krótkie, żeby tkwić w czymś, co Cię nie karmi, nie wzmacnia, nie staje się Twoją pasją. Każda moja firma i każda moja praca rodziła się z pasji. Najpierw robiłam to całym sercem, coś dla siebie odkrywałam, a potem okazywało się, że to przy okazji przynosi jeszcze korzyści także finansowe, bo te również są ważne. Ale najpierw była miłość do czegoś. Ten zapał, płomień. Tak jest cały czas. Wszystko, co robię, robię z ogromnej potrzeby doświadczania tego fragmentu siebie jako twórcy, artysty czy obserwatora tego, co się dzieje.
Napędza mnie chęć poznania siebie i świata. Napędza mnie to, że świat ma tyle do zaoferowania. Życie ma tak wiele kolorów, a my korzystamy z bardzo wąskiej palety barw. Fascynuje mnie to, że jest jeszcze tyle do odkrycia. A praca jest efektem tego, co się dzieje we mnie. Wszystko, co zaczęłam robić z pasji, zawsze zamieniało się w złote owoce. Te owoce i plony były zawsze obfite, dlatego, że powstawały z miłości do tego, co robiłam.
EŻ: Wiem, że organizujesz u siebie spotkania dla kobiet – jaki jest tego zamysł?
MS: Rola kobiety w dzisiejszej erze jest wyjątkowa, bo przeszliśmy do Ery Wodnika, w której „mieć” jest zastępowane przez „być”. A kobiety są bardziej sensytywne, wielotorowe. Mogą wykonywać wiele czynności naraz. Mają bardzo rozwiniętą intuicję, tzw. szósty zmysł. W związku z tym kobieta dobrze odnajduje się w nowej erze, czyli Erze Wodnika, która opiera się na jedności, na współodczuwaniu i na miłości. To są cechy typowo kobiece. To jest era kobiet. W tym momencie kobieta jest przewodnikiem dla mężczyzny, dla całej rodziny, dla stada. Kobieta czuje, kobieta wie. I kobieta wreszcie odzyskuje swoją moc. W minionych czasach, kobieta została zepchnięta do wykonywania określonych czynności, pozbawiona głosu gdzie zawsze stała z tyłu. Wreszcie przyszedł czas, kiedy może stanąć w swojej mocy, swojej sile. I poprowadzić z wielką pokorą i godnością swoich mężczyzn, swoje dzieci, swoje rodziny, swoje biznesy do harmonijnego sukcesu i życia.
EŻ: Co to znaczy?
MŚ: Harmonijny sukces to taki, który nie jest okupiony siłą, walką, wielką stratą dla innych. To sukces, który wypływa z miłości i wolności. Spotkania dla kobiet to czas, kiedy kobieta ma możliwość, razem z innymi kobietami, zasilić się w kręgu. Stworzyć wspólną opowieść o tym, jak ma wyglądać nowy świat. To są nowe jakości, nowe wartości, które coraz bardziej przenikają do naszego życia codziennego. Zauważcie, że coraz więcej mężczyzn wycofuje się i podąża za swoimi kobietami, ale z pokorą i bez walki, bez poczucia, że coś stracili, bez żalu. Z taką pokorą, że ona – moja Kobieta, wie, co robi. Ona ma tę moc.
Mężczyzna odgrywa ogromną rolę dla kobiety, bo jest jej wielkim oparciem. Jest wielką ostoją i towarzyszem w drodze do nowego świata, bo mężczyzna i kobieta zawsze tworzyli całość. W każdym z nas jest pierwiastek męski i żeński. I te energie muszą być w równowadze. Wewnątrz nas, jak również w naszych związkach i rodzinach. Ale żeby kobiety się o tym dowiedziały, muszą się spotkać, muszą opowiedzieć sobie historie swojej zagubionej mocy. Mogą otwarcie zacząć celebrować swoją kobiecość jako „boginie”. Żeby uwierzyć we własną siłę, własną sprawczość. Nie ma większej siły we Wszechświecie od siły matki, siły kobiety. Ta siła jest tak sprawcza, że cały Wszechświat jej sprzyja, jeśli ona czegoś mocno pragnie.
EŻ: Czym dla Ciebie jest Energia Życia?
MŚ: Jest przepływem. Takim totalnym flow. Jest jak rzeka, która płynie i tworzy różne meandry, po to, by bardziej rozgościć się w pewnym obszarze. Potem płynie mocno, rwąco, prosto. Zabiera ze sobą z brzegu różne doświadczenia. Energia Życia może nam się wydawać, że jest inna w różnych etapach naszego życia, ale ona jest zawsze taka sama. Tylko pokazuje nam i pozwala doświadczać innych aspektów siebie , które nas bardziej zatrzymują, przyspieszają, pozwalają na zgłębianie wiedzy o naszym życiu i pozwala przechodzić zmiany . Energia Życia to połączenie z kosmosem, Wszechświatem. To bezwarunkowa miłość. To wszystko, czym jesteśmy. Wystarczy sobie ją uświadomić i sięgnąć po nią, bo każdy ją ma.
KS: Znałam Cię już tyle lat, a mam wrażenie, że poznaję Cię na nowo :) Rozwój duchowy pewnie na to wpływa. Co o tym myślisz?
MŚ: Ja bym nazwała to Przebudzeniem. Niektórzy z nas śpią. I pewnie będą spali dłużej i nie wszystkich możemy na siłę wybudzać. Bo każdy ma swój czas. Ci, którzy czują, że czas coś zmienić, właśnie się budzą. I to Przebudzenie powoduje, że zaczynamy poznawać świat wokół, jak robią to małe dzieci od momentu narodzin, ten proces znowu do nas powraca. Ten proces poznawania, cieszenia się, fascynacji. Wręcz ekscytacji tym wszystkim, co się dzieje. Jeśli się budzisz, poszerzasz swoją świadomość , twoje życie ulega transformacji, wszystko dzieje się z pozoru niby tak samo, ale jest zupełnie czymś innym. Doświadczasz życia w zupełnie inny sposób. Mimo że jedziesz do tej samej pracy, w tej samej sukience. Ale jesteś w całkiem innej przestrzeni, innym wymiarze, widzisz wszystko inaczej bo jesteś obserwatorem swojego życia. To powoduje, że od nowa odkrywasz siebie, swoje potencjały, świat. I zakochujesz się w nim i sobie bezwarunkowo i to jest rozwój osobisty. Kiedy pozwalasz, żeby to się zadziało.
EŻ: Jakie są Twoim zdaniem sposoby na odnalezienie balansu życiowego?
MŚ: Myślę, że każdy może go odnaleźć na swój sposób. Nie ma tak, że coś jest najlepsze albo najgorsze. Być może dla kogoś odnalezieniem balansu będzie uprawianie sportu, bieganie po parku, dla kogoś innego pływanie, joga, medytacja. Ktoś jeszcze inny będzie tworzył muzykę. Każdy musi znaleźć swoją drogę, która prowadzi go do harmonii. Każdy jest na innym etapie swojej drogi. Ma inny sposób postrzegania świata. Pozwólmy, żeby wszyscy znaleźli własny sposób. Ale często jest tak, że ludzie nie wiedzą, jak to zrobić. Dlatego są nauczyciele duchowi, coachowie, mentorzy, którzy nakierowują na różnego rodzaju obszary, w których dana osoba wybiera to, co dla niej najlepsze. Zbudowanie harmonii życiowej polega na tym, żeby zacząć świadomie doświadczać życia. Tu i teraz.
EŻ: Wykładasz również dla studentów. Jakie treści możesz przekazać tej grupie młodych ludzi, aby mogli zaaplikować do swojego życia?
MŚ: Studenci to bardzo ciekawa grupa osób, ponieważ mają całe życie przed sobą. Są przekonani, że wszystko mogą. Są w doskonałym miejscu, bo nie trzeba ich uczyć i przekonywać o tym. Studenci mają odwagę. Mają przestrzeń przed sobą. Wystarczy ich zainspirować, pokazać fragment tego, czego nie znają. A oni ruszą z wielkim tupetem, aby poznać ten obszar. To jest piękna praca z ludźmi, którzy są otwarci i dla nich mam najwięcej pokory. Wystarczy uchylić im drzwi, a oni przechodzą przez nie jak „królowie” i jak „boginie”. Z wielką godnością. Młodzi ludzie są bardzo głodni doświadczania życia i chętni poznawania siebie, swoich granic. Więc każde spotkanie ze studentami to dla mnie wielka radość.
KS: Czy zgadzasz się ze mną, że człowiek całe życie jest w procesie?
MŚ: Tak, bo nasze życie to droga. Od momentu narodzin nasza dusza doświadcza poprzez ciało, więc jesteśmy cały czas w procesie. Dlatego dla mnie nie jest najważniejszy cel, tylko droga, którą kroczę. W związku z tym zachęcam każdego, żeby nie skupiał się na tym ostatnim odcinku, na mecie, tylko na tym, co jest po drodze. A wtedy może się okazać, że ta meta nie ma znaczenia, bo proces jest tak wspaniałym doświadczeniem, po który naprawdę tu przyszliśmy.
KS: Czy wszyscy ludzie mają jakiś wspólny mianownik?
MŚ: Tak, wszyscy rodzą się z czystą kartą. Rodzą się pełni miłości i nieskazitelności. Nie są doświadczeni żadnymi wpływami społecznymi, rodzinnymi, politycznymi. Moment narodzin to czas, kiedy wszyscy jesteśmy tacy sami. Później te przekonania sprawiają, że zaczynamy się segregować. Zaczynamy wchodzić w grupy, konkurować ze sobą. I zapominamy o tym, że wszyscy jesteśmy tacy sami. Wystarczy zdjąć tę zasłonę i przypomnieć sobie, kim jesteśmy i po co tu przyszliśmy . Możemy patrząc na drugiego człowieka, czuć jego pierwotne dobro, miłość. Wystarczy odseparować warstwy, które go otulają. Jak go „obierzemy”, to w środku jest cała esencja. Po bliższym poznaniu okazuje się, że jest taka sama jak nasza.
EŻ: Czego możemy Ci życzyć?
MŚ: Nieustającej radości życia. Ja nie wiem, co jest dla mnie najlepsze. Ale Wszechświat wie. Cieszę się z tego, co od niego dostaję.
EŻ: Tego życzymy. Dziękujemy za rozmowę.
MŚ: Również dziękuję.